My, polscy dziennikarze obecni na Wybrzeżu Gdańskim w czasie strajku, oświadczamy, że wiele informacji dotychczas publikowanych, a przede wszystkim sposób ich komentowania, nie odpowiada istocie zachodzących tu wydarzeń. Taki stan sprzyja dezinformacji. Istniejąca blokada telekomunikacyjna oraz brak możliwości publikowania materiałów przedstawiających prawdziwy obraz sytuacji dotyka nas boleśnie i uniemożliwia uczciwe wypełnianie obowiązków zawodowych.
Gdańsk, 25 sierpnia
Archiwum Opozycji Ośrodka KARTA, [cyt. za:] Karnawał z wyrokiem, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2005.
Po stoczniowcach kolej na protest dziennikarzy. Już ich tutaj z pół setki, a dwa razy tyle z zagranicy.
11.20. Andrzej Bajorek z „Życia Warszawy” zwołuje nas, coś jakby wiec, trochę jak sympozjum, proponuje uchwalić rezolucję przeciw blokadzie informacji. I w ogóle przeciw fałszywemu informowaniu o charakterze i celach strajku. Pierwszy taki bunt w PRL.
Wszyscy są „za”, ale dużo wątpliwości. [...] Piszemy tekst, zmieniamy. [...] Jeden kolega z Wybrzeża podpisał, potem oderwał swój podpis i zjadł, potem przeprosił i znów podpisał. W końcu podpisują wszyscy. Potem niektóre nazwiska... znikają. Ale tekst jest, dajemy go zagraniczniakom. W pełnym brzmieniu.
Gdańsk, 25 sierpnia
Wojciech Giełżyński, Klaskać to będziemy na koniec, „Rzeczpospolita” nr 200, z 27–28 sierpnia 2005, [cyt. za:] Karnawał z wyrokiem, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2005.
Uwagi dotyczące formuły [rozmów z MKS-em]:
1. Zmiana w stosunku do pierwszej tury rozmów formy zachowań (werbalnych i gestu). Potrzebna „dyplomatyczna agresywność” w celu przejęcia inicjatywy lub osiągnięcia równowagi, elementy lżejsze, np. „zastanówmy się”. [...]
3. Obniżenie rangi przewodniczącego poprzez zwracanie się do członków komisji [MKS]. [...]
5. Konieczność opracowania takiej formuły odpowiedzi na szczegółowe propozycje, aby przełamać barierę psychiczną i uzyskać aplauz sali i Stoczni. [...]
8. Konieczność przemyślenia formy wejścia na salę obrad — dojazd do sali nie autokarem, a samochodem (wielkość samochodu dostosowana do wielkości ekipy). Wjeżdżać pierwszą bramą.
Gdańsk, 25 sierpnia
Archiwum Akt Nowych, zespół KC PZPR, [cyt. za:] Karnawał z wyrokiem, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2005.
Sala, w której zaplanowano spotkanie, nie mogła pomieścić wszystkich. Przybyło nadspodziewanie wielu marynarzy. Stali na schodach i korytarzu. [...]
Panowie z dyrekcji wymieniali między sobą uwagi, przeglądali jakieś papiery i nie zwracali uwagi na [Tadeusza] Hunderta, tak jakby nie istniał. W tej zatłoczonej sali zdawał się sam. Wiedziałem, o czym myślał. Podjął przecież ryzyko strajku. Czy może liczyć na zgromadzonych tutaj urzędników i marynarzy? Czy go poprą? [...] Jako przedstawiciel załogi Hundert powinien przewodniczyć temu spotkaniu. Na co czeka?! — pytałem siebie. [...] Wreszcie głos zabrał dyrektor Rosicki. [...] Krew uderzyła mi do głowy, serce podeszło do gardła. Straciłem panowanie nad sobą. Usłyszałem swój przeraźliwy, histeryczny wrzask:
— Kto przewodniczy temu zebraniu?! Hundert jest przewodniczącym! Strajkujemy czy nie strajkujemy? Nie macie prawa głosu! My tu decydujemy!
[...] Mój ryk zadziałał jak granat wrzucony do składu amunicji. [...] „Strajk! Strajk! Strajk!” — „Wybierać komitet!” — „Jagielski do prezydium!”.
Szczecin, 25 sierpnia
Krzysztof Jagielski, Zejście z trapu, „Karta” nr 62, 2010, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
O 23.00 zebranie z Prezydium do późnej nocy. Najpierw długa i burzliwa dyskusja, czy rozpoczynać rozmowy, mając odblokowaną łączność tylko z Warszawą i Szczecinem. W chwili, gdy już miała zapaść decyzja, aby nie rozmawiać, zabrał głos [Tadeusz] Mazowiecki. Bardzo spokojnie przekonywał i przekonał, by rozpocząć rozmowy, dać dowód dobrej woli MKS-u i jego pragnienia, żeby ludzie mogli jak najszybciej wrócić do domu po uzyskaniu tego, co ważne — niezależnych związków.
Gdańsk, 25 sierpnia
Waldemar Kuczyński, Burza nad Wisłą. Dziennik 1980–1981, Warszawa 2002, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
Po śniadaniu jedziemy [z Gdyni] do Gdańska. I znów spacer po starówce. Jestem urzeczona pięknem kamieniczek. [...] Zjadamy lody i jedziemy do stoczni. Przed bramą Stoczni im. Lenina ogromny ruch. Ludzie czytają ulotki oraz prasę informacyjną. Wymienia się poglądy przez bramę oraz ogrodzenie Stoczni. Brama w powodzi kwiatów. Trwają rozmowy Kom[isji] Rządowej z przedstawicielami strajkujących robotników. Komisji rządowej przewodniczy po zmianie wicepremier Jagielski. Rozmowy przekazywane są przez radiowęzeł, słychać też przy Bramie Głównej Stoczni. Obok bramy wystawiona jest skarbonka na wolne datki dla wspomożenia strajkujących. Również i ja popieram akcję.
Wśród ludzi strajkujących przeważają ludzie młodzi. Ludzie ci zasługują na słowa podziwu. Podziwiam odwagę i konsekwencję. To już 11 dzień odosobnienia od rodziny i najbliższych. Na twarzach widać zmęczenie. Konsekwentnie dążą do sfinalizowania rozmów — rozwiązania problemów. Słyszymy fragmenty z sali obrad.
Gdańsk, 25 sierpnia
Domicela Pankiewicz, Dziennik z sierpnia 1980 w zbiorach Biblioteki Narodowej, akc. 13135.
Wieczorem razem z Andrzejem K. Wróblewskim pojechaliśmy do Szczecina. Do późnych godzin nocnych siedzieliśmy w gabinecie I sekretarza KW, Brycha, i rozmawialiśmy z Kazikiem Barcikowskim i Andrzejem Żabińskim. Są bezsilni, ponieważ Warszawa (czyli BP) ociąga się z wyrażeniem zgody na spełnienie żądań MKS. Strajki w kraju nadal się rozszerzają, o czym informują teleksy z Wydziału Organizacyjnego KC. Brych, Kazik i Andrzej są śmiertelnie zmęczeni. Szczecin cały martwy. Żadna fabryka nie pracuje. Na bramie każdej z nich napis: „strajk okupacyjny” lub „strajk solidarnościowy”.
Szczecin, 25 sierpnia
Mieczysław F. Rakowski, Dzienniki polityczne 1979-1981, Warszawa 2004.