Nie muszę towarzyszom mówić, jakie hasła tam podnoszono. W każdym razie było to zaprzeczenie demonstracji, było to zaprzeczenie czegokolwiek, co może być tolerowane w normalnie szanującym się państwie. […]
Ja uważam, że trzeba będzie od jutra odbyć we wszystkich województwach masowe wiece, wiece na kilkadziesiąt tysięcy ludzi, nawet sto czy ponad sto tysięcy, tam gdzie towarzysze mają takie możliwości, żeby to były wiece złożone z ludzi dobranych […].
Towarzysze, mnie to jest potrzebne jak słońce, jak woda, jak powietrze. […] I my nie możemy pozwolić na to, żeby w tym kraju byle jaki chłystek narzucał swoją wolę ogromnej ilości ludzi, członkom partii. […]
I trzeba załodze tych czterdziestu paru zakładów powiedzieć, jak my ich nienawidzimy, jacy to są łajdacy, jak oni swoim postępowaniem szkodzą krajowi. Uważam, że im więcej będzie słów bluźnierstwa pod ich adresem, a nawet jeśli zażądacie wyrzucenia z zakładu elementów nieodpowiedzialnych — tym lepiej dla sprawy. […]
Tylko moja zimna krew, towarzysze, pozwoliła zachować spokój i uchronić od przelewu krwi. Gdybym był bardziej emocjonalny, gdybym mniej panował nad nerwami, to prawdopodobnie polałaby się krew i nie wiadomo, ilu ludzi by zginęło.
Warszawa, 26 czerwca
Wypowiedź Edwarda Gierka [w:] Miasto z wyrokiem, reż. Wojciech Maciejewski, 1996−97, [cyt. za:] Katarzyna Madoń-Mitzner, Miasto z wyrokiem, „Karta” nr 25, 1998.
Następnego dnia przyszłam do pracy rano. Przysłali po mnie kogoś. Powiedział, że jest egzekutywa i że jestem proszona. Poszłam. Już tam cała świta siedziała. Spytali mnie, gdzie byłam wczoraj, co robiłam. „Byłam tam, gdzie byli wszyscy” — powiedziałam. I tłumaczę: „Tylko patrzyłyśmy”. „A po torach pani latała?”. Mówię: „Nie, po torach nie latałam”. „No to co pani robiła?”. Zdenerwowałam się trochę. „Wzięłam flagę i z tą flagą latałam” — zażartowałam. Kierownik podniósł się i mówi tak: „Za przewinienie jest pani zwolniona w trybie natychmiastowym, paragraf 52, proszę oddać przepustkę. Nie wolno pani wchodzić na zakład”.
Oddałam przepustkę. Nie wolno było mi nawet zdać narzędzi, nic — potraktowali mnie jak bandytę. Od razu na wózek. Za bramę mnie wywieźli jak jakiegoś bandziora i koniec.
Ursus, 26 czerwca
Czerwiec 1976 w Ursusie: dokumenty, relacje, zdjęcia, kom. red. Jerzy Domżalski, wybór materiałów i red. Nauk. Tadeusz Krawczak, Warszawa 2006.
W sumie dość pozytywny rozwój sytuacji upoważnił mnie do kolejnej rozmowy z Edwardem Gierkiem [...]. Mówiłem przez telefon: „Sytuacja stopniowo wraca do normy, wszystkie zakłady pracują. Frekwencja pracowników wysoka. Są pierwsze inicjatywy na rzecz organizowania dodatkowej pracy, której efekty byłyby przeznaczone na pokrywanie strat. Miasto zaczyna normalnie żyć, choć czuję nadal atmosferę podniecenia. Sądzę, że daje to pewne podstawy do optymizmu”. Gierek przerwał mi i wzburzonym głosem odpowiadał: „Powiedzcie tym swoim radomianom, że ja mam ich wszystkich w dupie i te ich wszystkie działania też mam w dupie. Zrobiliście taką rozróbę i chcecie, by to łagodnie potraktować? To warchoły, ja im tego nie zapomnę” — Gierek odłożył słuchawkę.
Radom, 26 czerwca
Janusz Prokopiak, Radomski czerwiec ‘76. Wspomnienia partyjnego sekretarza, Warszawa 2001, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
Dobrze zapamiętałem patrol z pierwszej nocy po 25 czerwca. W pewnym momencie zobaczyłem sklep sportowo-turystyczny z nawiązującą do lata dekoracją. Na wystawie był płotek, wierzba… i ponton gumowy przybity widelcem do płotka. Sklep był splądrowany. Na terenie okolicznych ogródków działkowych znajdowaliśmy masę towarów ze zrabowanych sklepów. Oczywiście zbieraliśmy wszystko dokładnie. Szukaliśmy też tych, którzy uczestniczyli w zajściach. Teren działek był oświetlony, było więc dosyć widno. Widok porozrzucanych towarów robił na nas naprawdę duże wrażenie […]. Przecież to nie robotnik szedł kraść do sklepu, ale właśnie te męty, pijaczkowie, nieroby. Korzystali z okazji, z zamieszek, aby swoją frustrację wyładować na milicji, na sklepach, na przechodniach. Trudno, żeby to, co widzieliśmy, nastrajało nas do tych ludzi pozytywnie. Zbieraliśmy między innymi kompleciki dziecięce, zabawki. Towary leżały porzucone na ulicy. Czasem znajdowaliśmy nietknięte całe paczki.
Radom, 25/26 czerwca
Paweł Sasanka, Czerwiec 1976. Geneza. Przebieg. Konsekwencje, Warszawa 2006.
[Funckjonariusze Milicji Obywatelskiej] Szli czwórkami, sprawnie, niby zaprogramowane manekiny. W milczeniu, tarcza przy tarczy, z podniesionymi szybami osłon. Stałem przykryty mrokiem wnęki, próbowałem ich liczyć, ale mijali mnie zbyt szybko i tak blisko, że czułem woń przepoconych bluz. Skuł mnie nielichy strach.
Radom, 25/26 czerwca
Paweł Sasanka, Czerwiec 1976. Geneza. Przebieg. Konsekwencje, Warszawa 2006.
Mieliśmy takie zadanie: utrzymać porządek w mieście, nie dopuścić do gromadzenia się młodych ludzi, nie dopuścić do zamieszek, zatrzymywać osoby podejrzane, które mogły uczestniczyć w zajściach oraz zabezpieczyć sklepy, bo było dużo rabunków. W czasie patrolu chodziliśmy całymi plutonami, około dwudziestu kilku osób. Z pewnością w sile nie mniejszej niż drużyna. Pluton był podzielony na dwie grupy. Patrole chodziły bardzo blisko siebie, w zasadzie na styk.
Radom, 25/26 czerwca
Paweł Sasanka, Czerwiec 1976. Geneza. Przebieg. Konsekwencje, Warszawa 2006.
My, członkowie partii, bezpartyjni, młodzież — pracownicy FSO, zgromadzeni na spotkaniu załogi w dniu 26 VI br postanawiamy wyrazić swoje głębokie poparcie dla kierownictwa partii, dla tow. Edwarda Gierka osobiście, dla rządu i tow. Piotra Jaroszewicza za demokratyczny styl kierowania partią i narodem, za konsultowanie ważnych dla wszystkich Polaków decyzji, za słuszność kierunków przedstawionych propozycji. [...] Zapewniamy Was, towarzyszu I sekretarzu, że uważamy za głęboko słuszną metodę konsultacji — dialog kierownictwa partii z narodem, uważne wsłuchiwanie się i uwzględnianie naszych opinii. Najgłębsze nasze oburzenie wywołali ci, którzy temu dialogowi chcieli przeszkodzić w nieodpowiedzialny sposób, łamiąc porządek i naruszając tryb konsultacji, który uważamy za słuszny. [...] My, pracownicy FSO, zapewniamy, że będziemy zawsze gorąco popierać to wszystko, co służy dobru naszego narodu, dobru socjalizmu [...].
Warszawa, 26 czerwca
„Życie Warszawy” nr 152, 28 czerwca 1976.