Od rana straszna wiadomość: Związek Radziecki zajął Węgry. Walki toczą się jeszcze na prowincji, ale sprawa jest już przegrana. Może to się odbić także na naszych losach — i nawet na losach świata, bo sprawa Węgier weszła pod obrady Rady Bezpieczeństwa [ONZ].
Przeczuwam rzeczy najgorsze, obym się mylił.
W tej chwili telefonowałem do [Tibora] Csorby, węgierskiego pisarza. Jest on w rozpaczy. Walki w Budapeszcie trwają. Siły są nierówne na korzyść Związku Radzieckiego. Radio podało w południe wiadomość o zajęciu Budapesztu przez armię sowiecką. Powstał nowy rząd, który zażądał pomocy Sowietów. W Radzie Bezpieczeństwa trwają obrady nad sytuacją Węgier.
Warszawa, 4 listopada
Jerzy Zawieyski, Odwilż, „Karta” nr 63, 2010.
…W mój głęboki sen wtargnęło coś z zewnątrz – nie umiem sobie uprzytomnić co, nie chcę otworzyć oczu, usiłuję opaść z powrotem na to nieogarnione zmysłami dno, na którym znajdowałem się tak krótko. Ale uparte coś dobija się do mnie coraz natarczywiej. Niechętnie ulegam i zaczynam nawiązywać kontakt ze światem. I nagle dociera do mnie to, co przerwało mój sen: miarowe dudnienie artylerii.
W tej samej chwili ktoś nieubrany wbiega do pokoju:
– Wstawaj! W Budapeszcie znowu wojna!
…Z rana, poprzez huk artylerii, warkot broni pancernej, szyderczy gwizd odrzutowców, przedzierały się jeszcze ostatnie radiowe protesty i apele rządu Nagya.
Odczytano również w kilku językach krótkie, przejmujące orędzie pisarzy i intelektualistów węgierskich do narodów świata, zakończone trzykrotnym: „Pomóżcie! Pomóżcie! Pomóżcie!”.
Potem radio zamilkło, aby odezwać się dopiero pod wieczór – głosem Janosa Kadara.
Kadar przedstawił się jako premier nowego rewolucyjnego rządu robotniczo-chłopskiego, który obejmuje władzę w związku z tym, iż słaby rząd Nagya coraz bardziej ulegał elementom wstecznym, faszystowskim. Chodzi o ocalenie demokracji ludowej na Węgrzech, o socjalizm. W związku z tym nowy rząd zwrócił się o pomoc do sojuszniczej armii radzieckiej…
[…]
Na tym komunikacie kończy się w radiu polityka – i następuje wiązanka popularnych melodii operetkowych.
Ale za naszymi oknami polityka trwa – słyszymy jej głuche dudnienie cały dzień i całą noc bez przerwy.
Budapeszt, 4 listopada
Wiktor Woroszylski, Dziennik węgierski 1956, Warszawa 1990.
Połączenie telefoniczne z Warszawą przerwane. Może jakimś cudem działa dalekopis? We trójkę z Hanką i Krzysztofem próbujemy przedostać się do gmachu dawnego „Szabad Nép”.
Puste jesienne ulice. Czarne, nagie drzewa, chodniki usłane żółtymi i rdzawymi liśćmi. Jest sucho, nawet słonecznie, ale zimny wiatr przewierca na wskroś.
Tu i ówdzie wtulone w podjazdy domów grupki mieszkańców. Na ulicy Damjanich zagadujemy taką grupę. Zwięźle wyjaśniają, gdzie toczą się walki i jak należy iść dalej, ale rozmowy na ogólniejsze tematy nie podejmują. Do Budapesztu powrócił strach.
Dalej idziemy ulicą Dob. Parokrotnie spotykamy zbrojne oddziały żołnierzy węgierskich i cywilów. Idą w odwrotnym kierunku. Wycofują się? gdzieniegdzie w załomach muru stoją butelki z benzyną, oznaczone czerwonymi szmatkami. Im bliżej do Lenin körut, tym więcej ludzi – z bronią i bez. A oto i Lenin körut – szeroka arteria stołeczna. Uliczkę, po której przyszliśmy (jedną z wąskich przecznic arterii), oddziela od Lenin körut barykada – dość niepokaźna, zrobiona z bezładnie spiętrzonych desek i drągów. Taką samą widać naprzeciwko, po drugiej stronie szerokiej ulicy. Samą zaś Lenin körut przegradza w poprzek porządniejsza barykada, ułożona głównie z kostki, wyrwanej z jezdni. Dochodzimy jedynie do pierwszej barykady. Sporo tu ludzi, którzy rozmawiają z nami dość podejrzliwie. Jeden, z granatem za pasem, dopytuje się, po co właściwie chcemy iść w tamtym kierunku, kiedy tam strzelanina, Rosjanie. O gmach „Szabad Nép” toczą się walki. Nasze „lengyel újságiró” tym razem nie trafia nikomu do przekonania.
Zawracamy. Jesteśmy jeszcze stosunkowo niedaleko od barykady na Lenin körut, kiedy zatrzymuje nas pośpieszny tupot nóg. Kilku uzbrojonych chłopaków z opaskami. Są bardzo młodzi – raczej uczniowie niż studenci. Jeden coś do mnie mówi i z gestu rozumiem, że każe wyjąć ręce z kieszeni. Dogadać się z chłopakami trudno –niemieckiego nie znają, po rosyjsku nie ryzykujemy. Wreszcie okazuje się, że któryś z nich trochę rozumie po francusku. Wyjaśniamy, kim jesteśmy, pokazujemy paszporty. Chłopcy śmieją się z wyraźną ulgą. Ich dowódca wyciąga z kieszeni trzy błyszczące naboje: to miało być na nas, gdyby sprawdziły się podejrzenia…
Zanim dotrzemy do skrzyżowania koło remizy autobusowej, kontrolowanego z pewnej odległości przez rosyjskie działko, o kilkanaście kroków przed nami wybucha pocisk zapalający. Jego czerwony błysk zatrzymuje nas na chwilę, ale szybko decydujemy się i przebywamy niebezpieczne skrzyżowanie biegiem. Po kilku minutach jesteśmy w ambasadzie.
Budapeszt, 4 listopada
Wiktor Woroszylski, Dziennik węgierski 1956, Warszawa 1990.
Sytuacja w Budapeszcie po wkroczeniu wojsk radzieckich. W ciągu całego przedpołudnia w różnych dzielnicach Budapesztu nieliczne, źle uzbrojone grupy węgierskich patriotów stawiają opór przeważającym siłom radzieckim. Wojska radzieckie obsadziły dużą ilością czołgów, samochodów pancernych, artylerii i piechoty dzielnice Budy, mosty, stacje telefonów i inne obiekty. Ulice Budapesztu zostały zamknięte dla ruchu przez czołgi radzieckie. Dom akademicki w Budzie został otoczony przez czołgi. Pierwsza próba zdobycia akademika załamała się na wzniesionych przez studentów barykadach. Z różnych punktów miasta nadchodzą informacje o ostrzeliwaniu przez czołgi i CKMy cywilnej ludności. Ostrzelano z dział czołgowych kilka domów mieszkalnych. Łączność Budapesztu z całym światem została przerwana przez wojska interweniujące około godz. 10.
Budapeszt, 4 listopada
Rewolucja węgierska 1956 w polskich dokumentach, Dokumenty do dziejów PRL, Zeszyt 8, oprac. János Tischler, Warszawa 1995.
Towarzysze! Na kształtowanie się sytuacji w kraju wpływają w niemałym stopniu wydarzenia na arenie międzynarodowej, a przede wszystkim imperialistyczne działania wojenne Anglii, Francji i Izraela przeciwko Egiptowi. Anglia i Francja kontynuując politykę imperializmu, wrzucając żagiew wojenną – rzuca żagiew wojenną na Bliskim Wschodzie. Polityka ta jest potępiana zgodnie przez wszystkie narody świata, jest też potępiana i przez naród polski.
Warszawa, 4 listopada
Rewolucja węgierska 1956 w polskich dokumentach, Dokumenty do dziejów PRL, Zeszyt 8, oprac. János Tischler, Warszawa 1995.
W tym trudnym okresie, w jakim żyjemy, największym gwarantem pokoju i spokoju wewnętrznego jest silna, jednolita i aktywnie działająca Nasza Partia, (Burzliwe oklaski). Ze wszystkich zadań, jakie stoją przed nami, najważniejsze jest właśnie wzmocnienie i uaktywnienie półtoramilionowej partii. Zależy to nie tylko od słusznej polityki kierownictwa partii, ale przede wszystkim od Was, jako kierowników organizacji partyjnych i od tysięcy terenowych aktywistów partyjnych. [...] Jest świętym obowiązkiem polskiej klasy robotniczej, jest świętym obowiązkiem patriotycznej młodzieży polskiej, całego świadomego społeczeństwa przeciwstawiać się zdecydowanie wszelkim nieodpowiedzialnym i niebezpiecznym dla narodu wybrykom. (Oklaski).
W imię dobra ojczyzny, dla spokoju naszych domów nie dopuścimy do awantur i warcholstwa. Powaga sytuacji wymaga, abyśmy tak, jak w dniach październikowych wykazali zdecydowanie jedność i spokój (oklaski), żebyśmy w tym trudnym okresie skupili się wokół nowego kierownictwa partii i rządu, poparli je w jego śmiałej i rozważnej polityce, w jego działaniu na umocnienie socjalistycznej demokracji i umocnienie suwerenności Polski. (Burzliwe oklaski.)
Warszawa, 4 listopada
Rewolucja węgierska 1956 w polskich dokumentach, Dokumenty do dziejów PRL, Zeszyt 8, oprac. János Tischler, Warszawa 1995.
[...] wskazywaliśmy w odezwie, że klasa robotnicza Węgier powinna decydować o tym, jaki chce stworzyć rząd we własnym kraju. Zajęliśmy też stanowisko, że zewnętrzna interwencja jest niewłaściwa. To stanowisko uważamy za słuszne w swoich zasadach. Jednak my doskonale sobie zdajemy sprawę z tego, że osłabienie obozu socjalistycznego jest równocześnie naszym osłabieniem i gdybym postawił przed każdym z członków partii pytanie: co ty wolisz – czy aby na Węgrzech istniał rząd reakcyjny, czy ażeby tam istniał rząd socjalistyczny, to zdaje mi się, że żaden z członków partii nie będzie się wahał w odpowiedzi. Każdy z nas odpowie, że jestem zwolennikiem rządu socjalistycznego. Inaczej odpowiedzieć nie można. [...] Nie może ulegać wątpliwości, że restauracja stosunków kapitalistycznych na Węgrzech oznaczałaby poważne osłabienie obozu socjalistycznego. A nikt z nas takiego osłabienia nie chce i chcieć nie może. Dlatego też, chociaż stoimy na stanowisku, że w wewnętrzne sprawy żadnego kraju nie powinny ingerować inne państwa, że przede wszystkim naród i klasa robotnicza powinny decydować same o rozwoju stosunków wewnętrznych i sytuacji politycznej w swoim kraju, to jednak każdy z nas musi być politycznym realistą. Polityki nie można prowadzić z perspektywy kilku dni, trzeba ją prowadzić z perspektywą na długi okres historyczny. I tak patrząc na rzeczy, będąc realistami, śledząc rozwój sytuacji na Węgrzech, musimy widzieć stan faktyczny.
Warszawa, 4 listopada
Rewolucja węgierska 1956 w polskich dokumentach, Dokumenty do dziejów PRL, Zeszyt 8, oprac. János Tischler, Warszawa 1995.
Nie chcemy, by spotkał nas los braci Węgrów.
Są w naszym kraju i poza nim siły zdolne w każdej chwili zgnieść naszą rewolucję.
Jest także rzeczą pewną, że wzdłuż naszych granic znajdują się siły wojskowe. Rozsądek nie pozwala nam dać pretekstu, by ruszyły one do walki.
W równie tragicznej sytuacji była młodzież Polski już nieraz.
W roku 1831, w 19863 rozpacz popchnęła naszych bohaterskich poprzedników na tragiczną w skutkach drogę.
W dniach polskiego października nie pozwoliliśmy naszym wzburzonym sercom wziąć przewagi nad rozwagą polityczną.
Nie chcemy, aby i teraz do głosu dochodziło tylko gorące serce!
Koleżanki i koledzy!
To nie jest asekuranctwo. To nie tchórzostwo dyktuje nam te słowa. Zbyt wiele już osiągnęliśmy, by to zaprzepaścić.
Dlatego ostrzegamy, ostrzegamy, ostrzegamy!
BRACIA!
Nie prowokujmy sił, które mogłyby zdławić naszą świeżo rozkwitłą wolność.
Pochodem milczenia uczcimy pamieć poległych Węgrów.
Studencki Komitet Rewolucyjny
Kraków, 4/5 listopada
Rewolucja węgierska 1956 w polskich dokumentach, Dokumenty do dziejów PRL, Zeszyt 8, oprac. János Tischler, Warszawa 1995.