Idziemy. Za nami gromada cywilów. Żegnają nas. Machają z okien. Zza Wisły słychać huk dział. Wraca niepowstrzymany żal. Marzymy, żeby te pociski znowu były groźne, żeby od początku zaczęło się najgorsze piekło, ale żeby jeszcze była nadzieja. Pada coraz większy deszcz. [...]
Dochodzimy do placu przed Politechniką. Ktoś zaczyna Pałacyk Michla, reszta podchwytuje. Śpiewamy wszyscy. Czwórki, które mijają barykadę, milkną. To ostatnie pożegnanie.
Za barykadą, po obu stronach, kordon Niemców. Kiedy pierwsi powstańcy przechodzą na ich stronę, rozlega się salwa honorowa. Do pułkownika, idącego o kuli, podjeżdża samochód. Zapraszają do środka. Wersal. [...]
Idziemy Filtrową na Ochotę. Przed jednym z bloków postój. Mamy składać broń. Tłumaczą, proszą, żeby nic nie zatrzymywać, bo znalezione u kogoś naboje mogą spowodować represje w stosunku do wszystkich. Wchodzimy na obszerne podwórze. W oknach tłumy gapiących się Niemców. Podchodzimy kolejno i z impetem rzucamy na stos broń, która częściowo rozpada się na kawałki. Ja niosę z kimś cekaem. Niemcy stoją na baczność. Jest absolutna cisza. Słychać tylko szczęk rzucanej broni. Na twarzach Niemców maluje się wielkie zdziwienie. Przeciw tej garstce dzieci, walczących niezdatną do użytku bronią, wysyłali swoje najlepsze dywizje. Używali armat, czołgów, samolotów, a mimo to dopiero po dwóch miesiącach udało się im nas pokonać. Nawet ci, którzy gapią się z okien, umilkli. W zupełnej ciszy przechodzimy na drugą stronę, a potem dalej na ulicę. Mijamy Dworzec Zachodni, Wolę i wychodzimy na szosę w kierunku Łowicza.
Warszawa, 4 października
Pełnić służbę... Z pamiętników i wspomnień harcerek Warszawy 1939-1945, red. Anna Zawadzka i Zofia Zawadzka, Warszawa, 1983.