Na Brzozowej siedziałyśmy 24 godziny. Cały dzień podchodził jeszcze czołg. Biegałyśmy z posiłkami, czołgając się właściwie pod niskimi barykadami, które raczej przypominają jakieś marne okopy.
Po powrocie do Ministerstwa wyczułam jakieś dziwne podniecenie. Mówiono tajemniczo o przebiciu się oddziałów do Śródmieścia. Od kilku dni wiadomo było, że opuszczamy lada chwila Starówkę, nikt jednak nie wiedział, którędy. Do tej pory mówiono o kanałach, teraz jednak tą „niehonorową drogą” – jak mi ktoś tłumaczył – miano ewakuować tylko część wojska i rannych. Reszta wojska, a za nim ludność cywilna, przebije się górą – przez Ogród Saski.
Nie wierzyłam tym pogłoskom. Opuścić Stare Miasto? Tak długo i krwawo bronioną placówkę? Wydawało mi się to zupełnie niemożliwe.
Warszawa, 30 sierpnia
Teresa Potulicka-Łatyńska, Dziennik powstańczy 1944, Warszawa 1998.