A słowo stało się ciałem! Moment tak długo, z takim utęsknieniem u nas oczekiwany wreszcie nadszedł — wojna na Zachodzie! Niemcy dziś rano przekroczyli granicę Belgii, Holandii i Luksemburga — wojna na Zachodzie przestała być teorią.
Czekaliśmy na to — bo sytuacja u nas pogarszała się w takim tempie, że jasne było, iż długo tego nie wytrzymamy. A rozstrzygnięcie nastąpić mogło tylko na Zachodzie. Pomimo to wrażenie, z jakim przyjęto wiadomość, nie było jednolite. Niemcy znów mają inicjatywę w swych rękach, znów oni atakują — to było pierwszą myślą niektórych. Na ogól jednak przeważa, jak się zdaje, uczucie zadowolenia, że wreszcie „ruszyło się”.
Jakkolwiek wiadomość nadana była przez radio niemieckie już rano, południowa nasza polska gazeta jeszcze jej nie podała, gazeciarzom jednak od razu kazano zgłosić się jeszcze raz — po „dodatek nadzwyczajny”. Wiadomość jednak już od rana obiegła całe miasto.
Warszawa, 10 maja
Ludwik Landau, Kronika lat wojny i okupacji, Warszawa 1962.
W okolicy panuje nastrój przygnębienia z powodu obław niemieckich. Z tego, co opowiadają, widać, że jak długa i szeroka jest nasza „Gubernia Generalna”, odbywa się jakieś dzikie, nieznane chyba w dziejach polowanie na ludzi wszelkiego stanu, płci i wieku. Co robią ze schwytanymi dorosłymi – nie wiadomo. Ale w szkołach powszechnych warszawskich zabierano gwałtem dzieciom krew dla rannych. Dzisiaj miano zabierać w Milanówku, w szkole na Grudowie. W związku z tym starsze klasy naszej szkoły uciekły do domów, a młodsze nauczycielki wyprowadziły na wycieczkę do lasu, skąd nie pozwoliły im wychodzić na skraj. [...] Wiele młodzieży wiejskiej ma się ukrywać po lasach, stogach, parkach i różnych schronieniach.
Grodzisk Mazowiecki, 10 maja
Stanisław Rembek, Dziennik okupacyjny, Warszawa 2000.