Mroźny, słoneczny ranek wstał nad Krakowem. Miasto od samego rana miało odświętny wygląd: zamknięto wszystkie sklepy, zupełna cisza — ani tramwajów, ani dorożek. Odświętnie ubrani obywatele, spieszący w skupieniu wszystkimi ulicami ze wszystkich stron miasta ku Rynkowi, gdzie miała się odbyć manifestacja. O godzinie dziewiątej rano rozległ się nad miastem przeraźliwy gwizd maszyn i lokomotyw na znak rozpoczęcia bezrobocia. Manifestacja się zaczęła. Stanęły wszystkie fabryki i zakłady przemysłowe, opustoszały wszelkie lokale.
Kraków, 18 lutego
„Kurier Poznański” nr 44, z 22 lutego 1918.
Morze głów ludzkich 80-tysięcznej masy uczestników narodowej manifestacji zalało po obu stronach Sukiennic olbrzymie połacie prastarego krakowskiego Rynku. […]
Po godzinie 11.00 z wieży Mariackiej ozwały się rzewne tony Boże, coś Polskę i Roty Konopnickiej. Melodię w lot podchwycił tłum […]. Mężczyźni obnażyli swe głowy, kobiety płakały… Wnet cisza zaległa Rynek… Na mównice wystąpili oznaczeni przez wspólny komitet delegaci. […]
Na każdej trybunie czwarty z kolei mówca odczytał uchwalony przez komitet tekst ślubowania. Końcowe ustępy ślubowania powtórzyła chórem publiczność, stojąca z odkrytymi głowami i wzniesionymi rękoma, przysięgając ze łzami w oczach, a z mocnym postanowieniem w sercu, walczyć do ostatniej kropli krwi o prawa Narodu.
Kraków, 18 lutego
„Kurier Warszawski” nr 50, z 19 lutego 1918.
Boże, dzięki Ci! Polska jeszcze nie zginęła i nie zginie, zginąć nie może, gdy ma takie kochające dzieci. Grom, który padł tak niespodziewanie, wstrząsnął całym narodem, poruszył go do głębi, wydobył z niego nie tylko skry, ale siły, o jakich może sam nie wiedział. […]
Wszystko stanęło, warsztaty, pracownie, szkoły, sklepy pozamykane, nie chodzą tramwaje. […] Potem pochód, jakiego jeszcze we Lwowie nie było, olbrzymi [...] a spokojny, poważny, pełen godności.
Lwów, 18 lutego
Zofia Romanowiczówna, Dziennik lwowski 1842–1930, t. 2, 1888–1930, z autografu wydał, komentarzami, biogramami i wstępem opatrzył Zbigniew Sudolski, Warszawa 2005.
18 lutego Mińsk został zajęty bez boju, a Niemcy witani przez polską i katolicką ludność miasta jak zbawcy po kilkumiesięcznym terrorze bolszewickim. [...] W Przyłukach zmiana władz zaborczych odbyła się bez wstrząsu, komisarz w czarnej kurtce zniknął niepostrzeżenie. Gościnne pokoje zajęli oficerowie niemieccy, młodzi i dobrze wychowani. Obezwładniony chaosem rewolucji front wschodni był dla nich rodzajem urlopu po wciąż płonącym froncie zachodnim.
Śniegi już topniały, słońce grzało, rynny dzwoniły i, jak w każde przedwiośnie, nadzieja wstępowała w serce, nadzieja na koniec wojny, koniec zabijania, nadzieja wyzwolenia Polski i spełnienia naszych reformatorskich marzeń.
Przyłucki (Białoruś), koniec lutego
Maria Czapska, Europa w rodzinie. Czas odmieniony, Kraków 2004.
Jak ludzie wyszli z kościoła i stanęli na mieście w kompanii, słuchali przemówienia nauczyciela z Chojnika, a potem odśpiewali pieśni narodowe. Kilkanaście osób, starszych i dzieci szkolnych, [...] rozeszło się do domów, a reszta zebrała się niedaleko niezamieszkanego domu, w którym byli ukryci Żydzi. Żydzi poczęli rzucać kamieniami w zgromadzonych, uderzyli niejaką Majczną z Chojnika [...]. Kobieta krzyknęła głośno: „Chłopcy, czy was tu nie ma?”. Wtenczas chłopcy zaczęli rzucać kamieniami w drzwi, tam, gdzie Żydzi byli ukryci, wypędzili ich do domów, ciskali w okna kamieniami i krzyczeli: „To wy nas, Żydzi, będziecie bić, gdy my wam nic nie mówimy. Mogliście z nami nie zaczynać!”. A wtedy Żydzi poczęli wyrzucać przez rozbite okna tytoń i cygara, i cukierki, aby im chłopcy dali spokój. Tym bardziej jeszcze chłopcy w okna bili, gdy ujrzeli, że Żydki kupami tytoń i cygara wyrzucają. I kłócili się z żandarmami, że tyle tytoniu Żydzi w ukryciu mają, a na trafice go nie ma...
Golanka k. Tarnowa, 18 lutego
Archiwum Państwowe w Krakowie, Starostwo Powiatowe w Tarnowie, fasc. 6, plik 61.
Reprezentacja miasta Łodzi wystąpiła z poważnym protestem, jaki w tej sprawie w imieniu całego społeczeństwa łódzkiego wniósł na posiedzeniu Rady miejskiej prezes jej inż. Sułowski. Była to deklaracja wszystkich grup Rady z wyjątkiem... socjaldemokratów.
Manifestacja Rady miejskiej była imponująca. Odbyła się z całą godnością narodu, który odczuł głęboko swoją krzywdę. Tłumy publiczności brały w niej udział. Cała Rada powstała z miejsc, nawet radni Niemcy i syjoniści — nawet niemiecki urzędnik. „Baurat”, przydzielony do Magistratu, i z urzędu na posiedzeniach Rady obecny.
Łódź, 18 lutego
„Kurier Poznański”, nr 41, z 19 lutego 1918.
Wszystkie stronnictwa polityczne, od konserwatystów aż do radykalnego odłamu socjalistów, tudzież wszystkie bez wyjątku warstwy ludności polskiej Lwowa i okolicy zjednoczyły się w poniedziałek celem wyrażenia publicznego protestu przeciwko przyłączeniu Chełmszczyzny do Ukrainy. Na ulicach centralnych panował już wczesnym rankiem ruch bardzo ożywiony. Z różnych stron płynęły niezliczone rzesze do kościołów i kaplic. Wszelkie biura rządowe, prywatne i banki zamknięte. Tak samo zamknięte: Politechnika, wszechnica Kazimierzowska, szkoła lasowa i wszystkie szkoły, jako też wszystkie warsztaty i składy kupieckie. Od zajęć zawodowych wstrzymali się również sędziowie, adwokaci oraz wszelkie wolne zawody.
U wylotu ulic w śródmieściu gromadziły się i szeregowały towarzystwa, cechy, organizacje kulturalne i gospodarcze, urzędnicy instytucji, młodzież szkolna, organizacje włościańskie itd. Liczne rzesze włościan i włościanek stawiły się w strojach odświętnych. Po nabożeństwach kościelnych morze głów zakołysało się na Rynku, gdzie przedstawiciele wszystkich stronnictw mówili o narodowych prawach Polaków. Następnie uformował się pochód i potężna fala ludzka popłynęła przed gmach sejmowy, gdzie również wygłoszono szereg przemówień. Po złożeniu uroczystej przysięgi ludność rozeszła się w spokoju. Porządku pilnowała przez cały czas zorganizowana w tym celu straż obywatelska i akademicka.
Miejska elektrownie była nieczynna od godz. 6 rano do godz. 4 po południu. Kawiarnie były otwarte tylko do godz. 9 rano, poza tem wszelkie lokale zabawowe i kinoteatry były zamknięte przez cały dzień. Strajk manifestacyjny rozciągnął się częściowo także na urzędy pocztowe i telegraficzne, jak również i na ruch kolejowy.
Lwów, 18 lutego
„Kurier Poznański”, nr 43, z 21 lutego 1918.
Mroźny, słoneczny ranek wstał nad Krakowem. Miasto od samego rana miało odświętny wygląd: zamknięto wszystkie sklepy, zupełna cisza — ani tramwajów, ani dorożek — odświętnie ubrani obywatele, spieszący w skupieniu wszystkiemi ulicami ze wszystkich stron miasta ku rynkowi, gdzie miała się odbyć manifestacja. O godz. 9 rano rozległ się nad miastem przeraźliwy gwizd maszyn i lokomotyw na znak rozpoczęcia bezrobocia. Manifestacja się zaczęła. Stanęły wszystkie fabryki i zakłady przemysłowe, opustoszały wszelkie lokale, pracownicy wyruszyli pojedynczo lub grupami w pochodach, aby wziąć udział w manifestacji.
O godz. 10 przed południem odbyły się we wszystkich kościołach parafialnych nabożeństwa błagalne za pomyślność narodu polskiego, przeżywającego obecnie groźne chwile. W katedrze na Wawelu odprawił mszę św. pontyfikalną ks. biskup Nowak przed ołtarzem św. Stanisława.
Jednocześnie odbyło się nadzwyczajne posiedzenie pełnej rady powiatowej krakowskiej, na którym uchwalono jednomyślnie protest przeciwko zamachowi na całość ziem polskich.
Kraków, 18 lutego
„Kurier Poznański”, nr 44, z 22 lutego 1918.
[...] prastary, przepiękny Rynek krakowski, zaczął się zaludniać coraz liczniejszą rzeszą mężczyzn i kobiet, zdobnych w emblematy i kokardy narodowe. [...] O godz. kwadrans na 12 z wieży Mariackiej rozległ się najpierw hejnał „Boże, coś Polskę...”. Tłum wielotysięczny odkrył głowy — i rozbrzmiał cały Rynek podniosłym hymnem, jednem uczuciem przejęły się i zabiły wszystkie serca...
Manifestacja rozpoczęła się.
Na Rynku wznosiło się 6 trybun, z których wygłosiło swe mowy protestujące kolejno 15 mówców. [...]
Po ukończeniu przemów zaczęto odczytywać z każdej trybuny rotę przysięgi oporu i wytrwania. Z pierwszem słowem obnażyły się głowy, ręce wzniosły się w górę. Wśród ciszy uroczystej, w nastroju podniosłym padały wyrazy roty. A gdy z trybun odezwało się końcowe: „Tak nam dopomóż Bóg!” — dziesiątki tysięcy głosów podchwyciły je i powtórzyły jednym wykrzykiem, w który wmieszały się natychmiast tony hymnów i pieśni narodowych. I tak Rynek huczał jednym wielkim dźwiękiem błagania i nadziei.
Następnie ludność rozeszła się w największem spokoju i powadze. O godz. 1 uroczystość była zakończona.
Kraków, 18 lutego
„Kurier Poznański”, nr 44, z 22 lutego 1918.